"Romka obrarła załzawione oczy i jak rażona impulsem elektrycznym puściła się przez Ujazdowskie do swojej klatki schodowej w ruinach. Gdyby ktos się połaszczył na Pomonę, to już koniec. Była właścicielką najładniejszej norki w całej Warszawie, a tu taki klops. Nie miała kiedy baba umierać, myślała, biegnąc co tchu. Jakby zdechła w dzień, toby tego wszystkiego nie było. Mogłam też wcześniej wstać, byłabym u niej pierwsza i jeszcze bym się obłowiła, a tak... - i zaklęła mocnym słowem, przeskakując kamienie i gruz, i mknąc poprzez sterty kamieni do swojej Pomony."
Manula Kalicka, Koniec i początek, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2018, s. 410
Książkę poleca Dyskusyjny Klub Książki w Wolsztynie